Monthly Archives: Grudzień 2014

Obrazek

Zima na Warmii

domek w zimowej scenerii

Miasto S.

Miasto S. budzi się ze snu. Niektórzy woleliby, żeby w ogóle nie zasypiało. Marzą im się wiecznie migocące neony, fajerwerki o północy i szał nocnego życia. Ale to nie ten przypadek, Takie rzeczy, to nie tu, nie w mieście S.

Inni wprost przeciwnie zadowoleni są z jego sennej atmosfery; z tego, że dzień niewiele różni się tu od nocy, a każdy kolejny tydzień podobny jest do poprzedniego. Nawet pory roku przemijają tu niepostrzeżenie; po chłodnych i dżdżystych latach przychodzą ciepłe i wilgotne zimy. Miasto S. co dzień o świcie otula swoich śniętych mieszkańców mgłami i niewyraźnymi konturami ulic i co wieczór łagodnie lula ich do snu.

Są wreszcie i tacy, którzy miasto S. opuścili. Wyjechali gdzieś w poszukiwaniu spraw, których im tutaj zabrakło. Wyjechali mimo, że nigdzie indziej, tylko w mieście S. ulica Piękna krzyżuje się z Realną i nigdzie indziej tylko tu ich marzenia miałyby szansę na urzeczywistnienie. Wyjechali, bo nie zdawali sobie sprawy, że nawet tam daleko, w nowych miejscach wciąż będą śnić stare sny. Sny o mieście S.

Miłości Moja Jedyna

Taką Cię mam, Taką Cię mam

I dziękuję, że jesteś,

że trwasz we mnie.

Czasem tlisz się ledwo ledwo,

że aż robi się ciemno

i jest mi zimno.

Czasem wybuchasz jak pożar

i palisz gorąco

i ogniem trawisz wszystko we mnie

Wzniecasz pożogę

Zostawiasz popiół,

w kórym wciąż żarzy się iskra.

Królowa Bizantyjska

Siedzi na stercie kolorowych gazet jak na tronie.

Nie trzeba się domyślać, gdzie ma wszelkie wiadomości z kraju i z zagranicy,  a zwłaszcza te z pierwszych stron,  dotyczące celebrytów.

W ręku trzyma berło – aluminiową łyżkę, którą za chwilę zanurzy w talerzu gorącej zupy i zaniesie z dostojeństwem do ust.

Gdzieś tam miała też inne insygnia królewskie, ale powymieniała je na chleb albo rozdała tym, co już zupełnie nic nie mają.

Korony nie potrzebuje, bo z oczu bije jej szczerość jak złoto.

A płaszcz? – Tak, przydałby się, ale wszystkie gronostaje dawno już powypuszczała z klatek na wolność i teraz okrywa się zwykłą jesionką.

Miłościwie nam panująca Królowa Bizantyjskai nie chce od nas nic więcej.

Icodalej.blog.pl czyli Przystanek donikąd

Wymyśliłam tego bloga na przystanku. Przystanku donikąd.

Odjeżdżają stąd autobusy pełne pustki.

Ludzie wsiadając do nich nie zauważają, jak z każdym kilometrem nicość wysysa im serca. I umysły.

Wydaje im się, że to tylko syk drzwi pneumatycznych. Patrzą bezmyślnie na przesuwający się za oknami krajobraz i powoli zapominają wszystko. Zapominają o swoich marzeniach. Gdy wysiadają na końcu trasy donikąd, są jak wydrążone kadłuby gotowe do wypełnienia każdą zastępczą papką.

Stałam tak i patrzyłam na spektakl codzienności.

Właściwie dramat.